Pierwszy tom koncentruje się na grupie sześciu nastolatków, którzy orientują się, że ich rodzice są członkami tajnej złowrogiej organizacji. Postanawiają uciec z domu i zrobić wszystko, by powstrzymać swoich rodziców. W tym wydaniu mamy kontynuacje ich przygód.
Komiks autorski w ramach giganta.
Co prawda Brian K. Vaughan pisuje dla Marvela regularnie, a samo Runaways umiejscowione jest w głównym universum tego giganta, to ogólne odczucie jest takie jakbysmy czytali niezależny komiks, tzw. creator-owned work. Autorowi udało się umiejętnie połączyć opowieść o skomplikowanych relacjach dzieci z rodzicami, z komiksem superbohaterskim jak na Marvela przystało.
Vaughan wie jak pisać nastoletnie postaci, każdy bohater ma własną historię, pochodzi z innego środowiska, ma inne doświadczenia życiowe. Zmuszeni są koegzystować, razem, uczyć się tolerancji.
Przebłyski Marvela
Momentami tylko, gdzie nigdzie pojawiają się elementy znane z głównych tytułów potentata komiksowego. Jednak jest to tak bardzo delikatne, iż osoby, które na co dzień nie mają do czynienia z jego bohaterami nie będą miały problemu ze zrozumieniem fabuły. A dla fanów Marvela będą to dodatkowe smaczki.
Jest to dobry komiks, by zacząć przygodę z Marvelem, zobaczyć, o co w tym wszystkim chodzi, oraz czy taki styl nam się spodoba. Tytuł ten pozwala także na nieco inne spojrzenia na superbohaterów i świat, w jakim istnieją.
Za udostepnienie egzemplarza do recenzji dziekuję wydawnictwu Egmont.