Frank Miller ma swoich zwolenników, znajdą się także osoby, dla których jego twórczość nie jest czymś wyjątkowym. Jednak nawet on muszą zgodzić się ze stwierdzeniem, że scenarzysta i rysownik ten wywarł duży wpływ na współczesny komiks. Pisał i nadal pisze dla największych w branży: Marvela i DC. Współpracował także z mniejszymi wydawcami, np. Dark Horse Comics, dla którego stworzył 300 czy Sin City.
CZYTAJ TAKŻE: Batman: Mroczny Rycerz. Rasa Panów -recenzja
Jednak jego kariera, przez duże K związana jest z postacią Daredevila. Zanim stworzył Mrocznego rycerza, przed tym, jak po ulicach Sin City szalał Marv, Matt Murdock zmieniał się z wesołego śmiałka walczącego z dziwaczną galerią przeciwników jak Człowiek Szczudła, Gladiator, czy Człowiek Sowa, w mroczną postać mężczyzny walczącego ze swoją podwójną naturą.
Na ratunek diabłu
Tom, jaki otrzymujemy obecnie od wydawnictwa Egmont, zawiera pierwsze zeszyty serii o Daredevilu, przy jakich pracował Frank Miller. W momencie, w którym dołączył do zespołu, tytuł tracił czytelników, a wydawnictwo myślało o jego zawieszeniu. Na początku był tylko ilustratorem, a po kilkunastu numerach, w wyniku konfliktu ze scenarzystą Rogerem McKenziem, Miller został pełnoprawnym autorem tego komiksu.
CZYTAJ TAKŻE: Daredevil.Nieustraszony.Tom 6-recenzja
Te pierwsze numery pokazują jak o postaci Daredevila Miller myślał od początku. W sugestywny sposób tworzy ilustracje, wykorzystuje cienie, kontrastowe zestawienia barw, a jego wizja Nowego Jorku, a zwłaszcza dzielnicy, w której działa Matt Murdock, czyli Hell’a Kitchen jest mroczna, brudna i pokazuje świat, który pozornie jest w samym centrum marvelowskiego wszechświata, a jednak znajduje się na uboczu. Z dala od wysokich i lśniących drapaczy chmur, luksusowych mieszkań superbohaterów i splendoru, jaki ich otacza. Takie podejście się opłaciło, sprzedaż zaczęła rosnąć, a Daredevil rozpoczął powolny marsz do ścisłej czołówki bohaterów Marvela.
Nie łatwe życie w Piekielnej Kuchni
W warstwie fabularnej zebrane w tym tomie historie są dość typowe dla superbohaterskich opowieści z tego okresu. Daredevil walczy z wrogami, ma problemy sercowe, ukrywa swoją tożsamość. Jest to wszystko dość schematyczne i powtarzalne, zmiana, jaką przyniosą kolejne zeszyty, pisane już przez Millera była bardzo potrzebna. Jednak McKenzie także poszukiwał bardziej mrocznego bohatera. Scenki rodzajowe z ulic Hell’s Kitchen oddają klimat Nowego Yorku z lat 80, gdzie panowała przestępczość, a po ulicach kręciły się jakieś podejrzane typki.
Matt Murdock ma zawsze dużo kłopotów na swojej głowie, w mojej opinii dużo bardziej jest on doświadczany przez scenarzystów niż inni bohaterowie. Wynika to chyba z tego, iż właśnie Miller zaakcentuje mocno katolickie wychowanie Matta, jego stosunek do religii, pojęcia grzechu, sumienia i sprawiedliwości. Jednak to wszystko dopiero w kolejnych tomach, ten pierwszy jest niejako przygrywką, ma nam zaostrzyć apetyt na danie główne, którym jest Daredevil w 100% stworzony przez Franka Millera.
Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję wydawnictwu Egmont.